niedziela, 5 stycznia 2014

Nowe słowa chodzą trójkami.

Było leniwe grudniowe popołudnie, brykałam sobie z Tosiem, czyli robiłam to, co Tygrysy lubią naj-naj-najbardziej. Z głupia frant zadałam nie szczególnie mądre, ale wybitnie retoryczne pytanie: A kto jest cały mój? Dumny jak paw kogutek skierował na swoją klatkę piersiową palce wskazujące i oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu: Anto.
Jeszcze nie zdążyłam podnieść szczęki, która z hukiem spadła na podłogę, a Tolek już wołał: koń. Antosiu, ale gdzie jest koń? Nie ma.
Hm.
Naprawdę potrzebowałam chwili na kontemplację rozwoju intelektualnego tego małego kokosa, ale powiedział: choci, choci i musiałam iść.

W międzyczasie zapraszamy na naszego FacebookaInstagrama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miłego dnia!