środa, 24 czerwca 2015

Zen Zen Zen

Często słyszę "Dzień dobry mamo! Kocham Cię i lubię. Jesteś moją rozkoszną żabką i moją świetną cytrynką", bo mój Syn to ekstra koleś i dogadujemy się fantastycznie. Od 26 maja przychodzi do mnie z upominkami, wołając "Niespodzianka! Szczęśliwego Dnia Mamy!" I tak nam życie słodko płynie

z drobnymi wyjątkami

kiedy to Syn woła
"Mamo! Jesteś niedobra, nieładna, niefajna i niefajowa!"

Bo nie dałam mu drugiej michy truskawek, wytłumczywszy, że brzuszek będzie bolał.
Bo Antosiu, ułożymy puzzle, jak skończę obierać ziemniaki.
Bo na golasa nie, bo jest za zimno i zrobią się katary.
Itepe, itede.

Ale im bardziej Syn się wkurza, im bardziej złości się, krzyczy i denerwuje, tym bardziej staję się kwiatem lotosu na niezmąconej tafli wody i Mistrzynią Zen. Bo mam pełen szacun dla jego emocji, zwłaszcza tych "trudnych". Bo myślę sobie, że właśnie w takich chwilach najbardziej potrzebuje mojego wsparcia. A poza tym, gdyby jego nerwy powodowały moje nerwy, to uczyłby się od własnej matki, że krzyki i wrzaski są w porządku, a przecież nie są.

W innych okolicznościach przyrody postawiłabym na swoim, mówiąc "I understand and I don't care", a tak się uczymy nawzajem i dojrzewamy, niczym pomidorki koktajlowe na naszym balkonie.

niedziela, 7 czerwca 2015

Ogród

Jestem potwornie rozchorowana, ale zamiast kierować swe myśli ku sprawom ostatecznym, co wydaje się sensownym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę moje samopoczucie, rozważam kwestie ogrodu. 57 arów to lekko ponad pół hektara. Obawiam się zatem, że będziemy te rośliny sadzić, sadzić, sadzić, a i tak będzie pusto. Nie mniej jednak prace ogrodowe są dla nas tak cudownie przyjemne, że nie mogę się doczekać jesieni. I jej pożegnania, przywitania wiosny, i wykańczania domu. A póki co leżę w łóżku, kaszlę co najmniej jak Katarzyna Iwanowna i oglądam Maję w Ogrodzie, robiąc notatki, a w międzyczasie czytam o EMach i oborniku.

Podczas gdy poszerzam horyzonty, zauważam też, że zaczęłam w znacznie większym stopniu doceniać piękno natury. Ja, humanistka, ale w mieście chowana, byłam w stanie zachwycać się przyrodą, ale odkrywam zupełnie nowe poziomy tego zachwytu. Chyba dlatego, że po raz pierwszy to NASZE zapiera dech w piersiach, a z perspektywy tarasu wszystko odczuwam mocniej. Nam obojgu chce się dbać o ogrodowe sprawy, a tymczasem trwają prace budowlane, coraz bardziej zaawansowane...













czwartek, 4 czerwca 2015

celulicik

Na siłce jestem w fazie ujędrniania- lekkie powiększenie mięśni zapewni mi fajniejsze kształty, tym samym brak obwisłości, i większą efektywność ćwiczeń na spalanie (im większy mięsień, tym więcej energii zużywa). Trening obwodowy na wszystkie partie mięśni działa tu rewelacyjnie. Ponoć ważne jest, żeby ćwiczyć pomału (wówczas angażujemy mięśnie, a nie przyczepy) i żeby nie bać się ciężarów- zbudowanie wielkiej masy mięśniowej wcale nie jest takie proste, a Pudziany ćwiczą na kolosalnych ilościach kilogramów.

Zaczynałam ćwiczenie bez nadwagi, a przyświecającą mi myślą była wewnętrzna potrzeba zmniejszenia obwisłości i poczucia, że robię coś wyłącznie dla siebie (chociaż oczywiście Małżonek docenia efekty). Zresztą mój cellulit był tyleż skórny, co umysłowy: nawet kąpiel płynie pod znakiem Najsłodszego (na przykład ostatnio, myjąc się, musiałam ze wszystkich sił przekonywać go, żeby jednak nie ładował się w ubraniu do wanny pełnej soli i fusów po kawie), więc bezmyślna godzina na bieżni jest jak cała masa balsamu na me nerwy- może nie skołatane, ale jednak wymagające higieny.

 A propos higieny, obiecałam Wam tajną broń cellulitową. Zła wiadomość jest taka, że cudów nie ma. Dobra? Aby się go pozbyć, nie musisz kupować drogich kremów z apteki. Od zewnątrz działam w sposób banalny- genialny: robię peeling składający się z fusów kawowych i odrobiny żelu pod prysznic, masuję się też solą morską , a potem się w tym wszystkim taplam. Moje kształtywyraźnie się zmniejszyły od kiedy ćwiczę trzy razy w tygodniu, ale to żadna niespodzianka, prawda?

Który z moich magicznych sposobów chcecie wykorzystać w pierwszej kolejności? Jestem ciekawa, co by było, gdyby ktoś stosował taplanie bez ćwiczenia.