czwartek, 11 lipca 2013

kły

Noc przed moim pójściem do pracy była pierwszą nocą ząbkowania. Ała, ała małe dziąsełka! Na szczęście mleczne cynie niosą ukojenie Antośkowej duszy i Antośkowego ciałka. Po miesiącu (o ironio!), wraz z pojawieniem się pierwszego kiełka, górnej dwójki, nocne marudzenie ustało, ale tylko na chwilę, bo w ciągu dziesięciu dni pojawiły się trzy kolejne zęby. Przy pierwszym czułym ugryzieniu w brodę zrozumiałam, że to nie żadne zęby, tylko kiełki, a cały proces to letnie kiełkowanie.



piątek, 5 lipca 2013

dno

Polonistyczna wpadka, polonistyczne dno. Przeczytawszy, Piotr podniósł, szczękę, która z trzaskiem spadła mu na podłogę i spytał, czy wiem, jak Zagłoba mówił do dzieci Skrzetuskiego. Oczywiście, że nie wiedziałam. W wakacje mam powtórkę z trylogii, bo słowo basałyk, poza tym, że na moim basałyku leży jak ulał, jednak coś znaczy.