Noc przed moim pójściem do pracy była pierwszą nocą ząbkowania. Ała, ała małe dziąsełka! Na szczęście mleczne cynie niosą ukojenie Antośkowej duszy i Antośkowego ciałka. Po miesiącu (o ironio!), wraz z pojawieniem się pierwszego kiełka, górnej dwójki, nocne marudzenie ustało, ale tylko na chwilę, bo w ciągu dziesięciu dni pojawiły się trzy kolejne zęby. Przy pierwszym czułym ugryzieniu w brodę zrozumiałam, że to nie żadne zęby, tylko kiełki, a cały proces to letnie kiełkowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miłego dnia!