niedziela, 29 marca 2015

kawa kawa biegnę

Zupełnie nie wiem, jak to się stało, że kawa, którą piłam dziś rano, była zimna. Czy chodzi o to, że za długo czytaliśmy o Czarnym Lichu? A może w jakiś przedziwny sposób dwie minutki na kupowanie pomarańczy od pana sprzedawcy stały się pięcioma? To mogła być też zielona, uśmiechnięta piłka, która mnie zaczepiła, a ja ją, a ona mnie.

W każdym razie kiedy ekspres płakał, ja uprawiałam jogging na przystanek, moje ego rosło, bo fajnie i trendy jest biegać na wiosnę. 

2 komentarze:

  1. Super blog prowadzisz:)) czytam Cię, i czytam, i mało mi ...także pędzę czytać Cię dalej...pozdrawiam Kasia
    http://wezowypamietnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Miłego dnia!