środa, 1 lipca 2015

Ospa bez party

Wszystkie krostki rozdrapane, wszystkie wycałowane (na odległość, bo boję się je zakazić). Jesteśmy zupełnie uziemieni i uwięzieni, nic wiec dziwnego, że Antek przechodzi sam siebie. Gdy poszłam rozwiesić pranie, co, mimo iż nie roszczę pretensji do kuriozalnego tytułu perfekcyjnej pani domu, zajmuje mi zaledwie chwilę, Syn:
  • posmarował odkurzacz helikopter olejem kujawskim silnikowym, po czym zawołał "mamo, szybko, daj mi całuska, bo zaraz odlatuję"

  • wysypał z pojemniczka sól i wyjaśnił, że przecież robi dla mnie placuszki

  • obrał trzy cebule za pomocą zszywacza biurowego o pokaźnych rozmiarach



To pierwszy moment w naszym życiu, kiedy robię Antkowi coś na siłę- smaruję ospowe krostki, bo słowo daję, nie mam tłumaczenia, nie ma zabawy, on sobie nie życzy, a ja muszę, więc wybaczam mu wszystko i idziemy robić ciastka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miłego dnia!