Bo wiecie, jak to jest z czasem: znika i pędzi, a potem szukaj wiatru w
polu. Niedawno uświadomiłam sobie, że mój dwuletni Synek Malinek wcale
nie ma dwóch lat. Miał dwa we wrześniu, w styczniu może i też, ale mimo
iż do urodzin mamy jeszcze trzy miesiące, on jest już trzylatkiem. Intelektualnie zwłaszcza. Skoro
już jesteśmy w temacie lat, to ostatnio spytał moją siedemdziesięciodziewięcio
czterdziestoletnią babcię, ile ma lat. Gdy powiedziała, że sto, spytał
"A czemu tak dużo?".
Gdy graliśmy w kolory jedzenia i spytałam, co
jest smaczne i pomarańczowe, oświecił mnie (i wydaje mi się, że
przewrócił przy tym oczami), mówiąc, że pomarańcza. Gdy, licząc na
marchewkę, spytałam, co jeszcze, powiedział, że druga pomarańcza.
Byłam
też lekko zbita z tropu, gdy na widok samotnej zupy na łyżce dość
obcesowo zawołał: "Cwana bestio, dawaj grzankę!".
Dosłownie przez chwilę mówił "Nie wiemy lepiej", kiedy zastanawiał się nad tym, gdzie jest mama Strażaka Sama, albo dlaczego świnka w "Mamoko 3000" płacze. My wciąż to powtarzamy, a on już dawno mówi "nie wiadomo".
Złote Myśli Złotoustego możecie czytać na bieżąco TU, czyli na naszym facebooku, zaś jego słodka buźka i inne wspaniałości fotografowane moją komórką znajdziecie TU.
Cudowny blondasek :)
OdpowiedzUsuń