środa, 8 kwietnia 2015

wolę taxi


Dojechać do przedszkola na ósmą nie jest łatwo (bo w międzyczasie niektórzy z nas zostali przedszkolakami, co sprowadza się do chorowania w domu za sporą kasę). Ale to dojeżdżanie to moja gonitwa i frajda Antoniuszka. I nie myślcie sobie, że wymyślam, bo właśnie dziś, wysiadłszy, stwierdził, ze zdumieniem kręcąc głową: "Ale to była przygoda!" Za to po zajęciu miejsca powiedział głośno i wyraźnie: "Poprosimy na ulicę Łabędzią!". Faktycznie, czasem podróżujemy taksówką Romka i z przyjemnością stwierdzam, że większość Panów Taksówkarzy to mili ludzie, którzy doceniają podziw, jaki liczne sprzęty taksówkarskie wzbudzają u Syna Malina.
Natomiast podróż autobusem w znaczący sposób pogłębia pęknięcie pomiędzy mną a światem. Wyobraźcie sobie, że trudno mi zrozumieć, gdy ludzie w autobusie dziwią się, że śpiewamy koła autobusu kręcą się. A przecież koła się kręcą, prawda? To czy nie można zaśpiewać razem z nami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miłego dnia!