piątek, 1 marca 2013

kłopoty z siecią

Nie ma Internetu przez dwadzieścia cztery godziny. Rozpaczliwie próbuję wszystkich znanych mi sposobów na przywrócenie go do życia, czyli wyjmuję wtyczkę z gniazdka, by po chwili włożyć ją z powrotem, ale to nie pomaga, więc dzwonię na infolinię i przemiły pan uprzejmie informuje mnie, że Internet jest. No i faktycznie, sprawdzam, jest, pytam pana, co zrobił, a on, że nic. Lekko zbita z tropu rozłączam się i skrycie podejrzewam, ba, jestem pewna, że koleś łże jak pies.
Po dwóch dniach Internet znowu znika, więc od razu dzwonię, marząc, żeby znów odebrał mój cudotwórca. Ale słyszę, że przyjdzie technik, bo się nie loguje. Technik wymownie popatrzył na Antka i stwierdził, że wtyczka z gniazdka internetowego jest wyjęta, ktoś musiał pociągnąć. Oczywiście Matka idzie w zaparte, że on nie, ja go tu nie puszczam, ale dobrze wiem, że wie, że mój Syn uwielbia bawić się routerem.

 P.S. najlepszym sposobem na zrobienie zdjęć temu gagatkowi jest zakleszczenie go.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miłego dnia!